DLACZEGO CHORUJEMY – rozważania nad przyczynami chorób

Kiedy „dopadnie” nas choroba nie zastanawiamy się nad jej źródłem, najczęściej mamy gotowe wytłumaczenie – zawiało mnie, było zimno a ja zbyt lekko się ubrałam, dźwignęłam coś…. Pędzimy do lekarza, dostajemy witaminy, leki albo sami coś łykniemy i idziemy dalej. Ale za jakiś czas choroba powraca. I znów ten sam scenariusz – i tak można w nieskończoność. I każdy kolejny nawrót choroby przybiera coraz bardziej na sile.  Ile razy zdarzyło Ci się pójść do lekarza i usłyszeć, że „ z medycznego punktu widzenia wszystko jest w porządku, proszę się nie stresować”, albo wyniki są w normie. Nic nie  mogę tu doradzić, proszę o siebie zadbać…, proszę zmienić dietę albo zacząć uprawiać sport…. No więc zmieniamy dietę, zaczynamy ćwiczyć i co….? Dalej dolegliwości nie ustępują… Ja tutaj zastanowiłabym się nad zdaniem – „proszę się nie stresować” – co to znaczy? Co to dla MNIE oznacza? Medycyna akademicka (lekarze) często kończą swoją pracę tym właśnie zdaniem, nie rozwijają tematu… I co my mamy z tym zrobić? Od czego zacząć? Często też słyszymy, że pewne przypadłości (choroby) są nieuleczalne, że powinniśmy się przyzwyczaić do bólu. Nie zastanawiamy się, że właśnie najczęściej to NASZE ciało chce nam coś powiedzieć, że właśnie poprzez choroby woła nas do zaopiekowania się samym sobą. Bo tak naprawdę tylko my znamy dokładnie nasze ciało, którym zawiaduje nasz umysł. Jeśli jesteśmy poddawani jakiejś sytuacji stresowej, niejednokrotnie jesteśmy już nią psychicznie zmęczeni, to nasz umysł „wyrzuca” nam ten stres do ciała, jakby wołał „zaopiekuj się sobą”, pozwól sobie odetchnąć, odpocząć – potrzebujesz tego! A my po prostu nie zwracamy na to uwagi, brniemy dalej – bo przecież teraz nie mogę sobie pozwolić na urlop, nie mogę zostawić niezałatwionych spraw, aż w końcu „padamy na twarz”. Często zastanawiamy się:

 „ Ja już tyle robię dla siebie a nadal jestem chory”; „ Ja znam przyczynę mojej choroby ale nic się nie zmienia”; „Ja bym chciał się zmienić ale nie potrafię”

Choroba jest wołaniem o pomoc, pojawia się gdy wszystkie inne możliwości się wyczerpały. Pojawia się wtedy gdy latami nie słuchaliśmy sygnałów wysyłanych z ciała, bo przecież „na coś trzeba umrzeć”, bo „skoro inni mogą pić, niezdrowo jeść, olewać ćwiczenia – to przecież ja też mogę” albo jeszcze „złego diabli nie biorą”. Jasne – „diabli” nie – chyba, że są to nasze wewnętrzne diabły, nasze konstrukty ego, które nam podpowiadają „boli – przestanie”, „przeziębienie – weź witaminy, przejdzie”, katar – trwa zwykle 7 dni itp.

Popatrz ile jest wśród nas chorób autoagresywnych – Hashimoto, toczeń, łuszczyca, SM, bielactwo, cukrzyca, choroba Crohna, RZS i inne– i myślisz że wzięły się z nikąd?

Otóż nie– one wzięły się jak ich nazwa wskazuje z AUTOAGRESJI – czyli olewania siebie, niesłuchania swojego ciała, niesłuchania EMOCJI, jedzenia szkodliwego jedzenia…

Pojawiły się tak jak i inne choroby, bo nie kochamy siebie, nie umiemy zadbać o siebie, nie słuchamy własnego ciała i nie dbamy o siebie. Pojawiły się bo praca jest ważniejsza.

Pojawiły się bo zamiast myśleć o swoich potrzebach to dogadzasz matce, ojcu, mężowi, żonie i przyjaciołom. Pojawiły się bo nie masz czasu dla siebie. Pojawiły się bo nie wyrażasz emocji.

Pojawiły się, bo nikt Cię nie kochał w dzieciństwie i o ciebie nie dbał. Pojawiły się bo masz niewspierające przekonania.

Wpływ osobistych przekonań i nieświadomych programów zachowań na stan fizyczny ludzkiego organizmu, ma swoje odzwierciedlenie w często używanym przez lekarzy określeniu – dolegliwość o podłożu psychosomatycznym

Louise L. Hay w swojej książce „Lecz swoje ciało” jest zdania, że jesteśmy w stanie wyeliminować większość chorób zmieniając nasze wzorce myślenia. Nieważne, od jak dawna utrzymywaliśmy te negatywne wzorce myślenia, chorobę, nieudany związek, brak pieniędzy czy nienawiść do siebie; dziś możemy zacząć to zmieniać. Nasze myśli i słowa wielokroć powtarzane kształtowały nasze dotychczasowe życie i nasze doświadczenie. Lecz to myślenie należy do przeszłości. Mamy to już za sobą. Myśli i słowa, które wybierzemy dziś, teraz właśnie, wyznaczą nasze jutro, kolejny dzień, tydzień, miesiąc, rok.. Cała nasza moc przypada zawsze na obecną chwilę. Tu właśnie dokonujemy zmian.

Wróćmy do dzieciństwa – jako małe dzieci byliśmy czystą radością i miłością, byliśmy ważni i czuliśmy to. Wyraźnie mówiliśmy czego chcemy i otwarcie wyrażaliśmy swoje uczucia. Kochaliśmy swoje małe ciałka, każdą część… Wiedzieliśmy, że jesteśmy doskonali – i to jest właśnie cała prawda o naszym istnieniu. A reszta – to już wyuczona bzdura. A skoro wyuczona, to i można jej się oduczyć.

Zastanówmy się, jakże często powtarzamy: „Taki już jestem” lub „Tak już jest”. Cóż to znaczy? – Tylko, że „Wierzymy, że dla nas jest to prawda”. Przeważnie to, w co wierzymy, stanowi tylko odbicie cudzych poglądów, które zaakceptowaliśmy i włączyliśmy do własnego systemu wierzeń. Pozostają one w zgodzie z innymi rzeczami, w które wierzymy.

Jeżeli jako dzieciom wpojono nam, że świat jest niebezpiecznym miejscem, wówczas zaakceptujemy wszystko, co jest zgodne z tym wierzeniem, jako prawdę dla nas: „Nie ufaj obcym”, „Nie chodź po nocy”, „Ludzie cię oszukają” itd. Jeżeli natomiast już w pierwszych latach życia nauczyliśmy się, że świat jest bezpiecznym i radosnym miejscem, wtedy będziemy wierzyć w co innego: „Miłość jest wszędzie”, „Ludzie są życzliwi”, „Pieniądze przychodzą do mnie łatwo”, itd. Rzadko kwestionujemy to, w co wierzymy. Na przykład: dlaczego uważam, że uczenie się sprawia mi trudność? Czy to rzeczywiście prawda? Czy to jest prawda o mnie w tej chwili? Skąd wzięło się to przekonanie? Czy wierzę w to, ponieważ nauczyciel w szkole stale mi to powtarzał? A może wiodłoby mi się lepiej, gdybym porzuciła to wierzenie?

Warto skupić się i spróbować obserwować swoje myśli. Jeżeli myśli kształtują twoje życie i twoje doświadczenia, czy chciałbyś, aby ta myśl stała się dla ciebie prawdą? Jeżeli jest to myśl pełna troski lub gniewu, poczucia krzywdy lub mściwości, to w jakiej postaci wróci ona do ciebie, jak sądzisz? Jeżeli chcemy życia pełnego miłości, musimy nasze myśli wypełnić miłością. Cokolwiek wysyłamy myślą czy słowem, powróci do nas w tej samej postaci.

Przysłuchaj się czasem temu, co mówisz. Jeżeli zauważysz, że powtarzasz coś trzy razy, zapisz to. Stało się to dla ciebie wzorcem. Po tygodniu przyjrzyj się tej liście, a zobaczysz, jak twoje słowa odpowiadają twoim doświadczeniom. Zdecyduj się zmienić swoje słowa i myśli, i obserwuj, jak zmienia się twoje życie. Twoja moc i twój wybór kierują twoim życiem. Nikt inny nie myśli w twojej głowie, tylko ty.


Zaobserwowałam, że na każdą sytuację w naszym życiu istnieje psychiczne ZAPOTRZEBOWANIE. W przeciwnym razie sytuacja ta nie zaistniałaby. Objaw choroby jest tylko efektem zewnętrznym. Musimy skierować się do wewnątrz, by usunąć przyczynę psychiczną. Dlatego sama wola i dyscyplina niczego nie zdziałają, bo zwalczają tylko zewnętrzne przejawy, tak jak byśmy ścinali chwasty, zamiast wyrywać je z korzeniami. Zanim więc zaczniesz stosować nowe wzorce myślenia, zajmij się najpierw chęcią uwolnienia zapotrzebowania, np. na papierosy, ból głowy, nadwagę czy cokolwiek innego. Jeżeli potrzeba jest wygaszona, znika także jej efekt zewnętrzny. Żadna roślina nie przetrwa, gdy się pozbawi ją korzenia.


Większość schorzeń powodują wzorce psychiczne: krytycyzm, gniew, uraza, poczucie winy. Na przykład krytycyzm, któremu dłuższy czas się pobłaża, prowadzi często do artretyzmu. Gniew zamienia się w coś, co w organizmie działa zapalnie. Dość długo przechowywana uraza żre i podgryza, by wreszcie doprowadzić do guzów i raka. Poczucie winy zawsze sprowadza karę. Dużo łatwiej uwolnić swoją świadomość od tych szkodliwych wzorców myślenia wtedy, gdy jesteśmy zdrowi, niż próbować je wykorzenić, przeżywając paniczny lęk lub pod groźbą operacji.

Teraz pewnie pojawi się pytanie – „Czy każdą chorobę można wyleczyć?” – odpowiem w ten sposób: i tak i nie, bo:

TAK – bo zdolności regeneracyjne organizmu są potężne.

NIE – bo to od Ciebie zależy czy rzeczywiście chcesz zmienić swoje życie, nawyki, przekonania i sposób emocjonalnego reagowania.

I nie da się tutaj oddzielić ciała od duszy, choroba jest na wszystkich poziomach.

Zmienić należy nie tylko sposób odżywiania, ruch,  ale i swoje przekonania, schematy myślowe z dzieciństwa, zapoznać się ze swoimi emocjami i w końcu zacząć je wyrażać. Spojrzeć na siebie z miłością i akceptacją. Wsłuchać się w swoje ciało.

Oczywiście – to zajmuje trochę czasu, może wiązać się z kosztami, ale uwieżcie mi – napradę WARTO. Sama jestem przykładem zmiany w życiu, chociaż proces wciąż trwa. Jestem w zmianie, w podróży, która nie zawsze jest łatwa i przyjemna w danym momencie, ale zawsze po każdej zmianie przychodzi wdzięczność i zrozumienie.

Podstawą każdej życiowej drogi jest świadomość. Jeśli dotrwałeś/aś czytając do tego momentu, to właśnie udowodniłeś/aś sobie, że osiągnęłaś/eś gotowość na zmiany. Czas wyciągnąć wnioski.

Każdy bowiem trafia tam, gdzie prowadzi go jego wewnętrzna plątanina schematów, wzorców i przekonań.

Książkę Eckharta Tolle’a odrzucił „New York Times” do którego zwrócił się autor z prośbą o publikację w odcinkach – twierdząc, że to „chłam”. To idealny dowód na ludzką niedoskonałość w kontekście rozumienia własnego wnętrza. Ułomność nawet najdoskonalszych umysłów sprawia, że powstają pomysły osiągające status prawdy. A jednak prawdą nie są.

Decyzję o odrzuceniu publikacji podjął bowiem ktoś, kto rozumiał treść tej książki przez pryzmat własnej przeszłości.

Ta sama książka Tolle’a stała się bestselerem na całym świecie i od trzydziestu lat ciągle znika z półek. Kolejne edycje były wznawiane i tłumaczone na ponad trzydzieści języków.

Paradoksem jest, że otrzymała tytuł pierwszego bestsellera „New York Times’a”.

Tak zrodził się sukces odrzucony przez największy autorytet wydawniczy na świecie.

My w Arche-Lab zmieniamy życie ludzi tak ja pozmienialiśmy własne. Odwracamy złe passy i zmieniamy przebieg chorób. Pomagamy naszym klientom uświadomić ich własne bariery, które blokują im sukces, zdrowie czy relacje. Wyspecjalizowaliśmy się w ćwiczeniach indywidualnych, przez które każdy z klientów, po kilku sesjach jest w stanie pracować sam, wydobywając prawdę i pokonując przeszkody. Jeśli dalej to czytasz, to uświadom sobie fakt, że przyszedł najwyższy czas by pogodzić się z prawdą.

Wiem, pewnie pomyślisz – a… Tobie jest łatwiej, bo to wszystko znasz i w dzieciństwie nie przeżyłaś tego co ja…. Pewnie tak – bo każdy z nas przeżył coś innego, każdy z nas ma inną wrażliwość i każdy z nas widzi pewne rzeczy inaczej, każdy ma swój własny, indywidualny filtr…

Wczesne traumy, zaniedbanie w dzieciństwie, przemoc domowa, wypadki i traumy rodowe są niewątpliwie przyczyną chorób – ale pozytywna informacja jest taka, że można z nimi pracować, można je uwolnić z ciała, a co za tym idzie można poskładać osobowość do kupy, zmienić schematy myślowe i przekonania i uleczyć nie tylko ciało, ale i duszę. Trzeba tylko chcieć.

Jedyna osoba, która Ciebie kocha jesteś TY sam. Nikt inny za ciebie nie załatwi twojego problemu, a choroba jest czerwonym światłem na sygnalizatorze świetlnym i jedynie głośno i donośnie informuje – ZMIEŃ SIEBIE i swoje życie.

Pytanie, na które warto sobie odpowiedzieć – to czy jesteś GOTÓW ABY ZMIENIĆ ŻYCIE?

Z tym pytaniem Was zostawiam.

Jeśli zechcesz to podziel się odpowiedzią – będę wiedzieć czy moje treści są dla Ciebie pomocne i ważne.

Jeśli chcesz rozpocząć swoją podróż – zapraszamy do rozmowy …

Żródło: LOUISE L. HAY „LECZ SWOJE CIAŁO”

Tezy postawione w tym artykule są wnioskami na podstawie wyżej wymienionej książki. Jestem zdania, że leczenie zawsze musi być holistyczne – ważne jest zarówno nastawienie psychiczne, tryb życia jak i pomoc lekarska. Nie namawiam tym artykułem w żadnym wypadku do porzucenia współczesnej medycyny i badań lekarskich.

Podobało się? Podziel się z innymi ....

Leave a Comment

Przewiń do góry